Expression Encoder 3 – co jest cool?

Dziś, w środku sezonu ogórkowego, ukazują się finalne wersje Silverlight 3 oraz zapowiedzi pakietu Expression Studio 3. Tempo naprawdę godne podziwu, biorąc pod uwagę skrócenie cyklu produkcyjnego do poniżej 12 miesięcy! O części ze zmian sygnalizowałem już kilka miesięcy temu relacjonując konferencję MIX, dziś chciałbym się natomiast skupić się na istotnych nowościach w Expression Encoder 3, narzędziu służącym do przygotowywania materiałów audio i wideo do dystrybucji cyfrowej. Pracując od kilku tygodni z wersją “prawie finalną”, pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy to zmiany w samym interfejsie użytkownika – wszystkie elementy mogą być rozmieszczone na ekranie zgodnie z preferencjami użytkownika. Natłok opcji konfiguracyjnych został zbalansowany bogatą (i rozszerzalną) biblioteką gotowych ustawień – możemy więc dwoma kliknięciami wybrać format właściwy dla większości popularnych mediów.

image

Choć obsługa kodeka H.264 dostępna była już w poprzedniej wersji Encodera, ograniczała się jedynie do dwóch z góry określonych profili. W wersji trzeciej zyskujemy dużo bardziej precyzyjną kontrolę nad właściwościami materiału wynikowego. Wystarczy spojrzeć na panel opcji konfiguracyjnych:

image

Zupełną nowością jest wbudowany mechanizm do przechwytywania widoku ekranu, idealnie nadający się do przygotowywania screencastów. Wykorzystuje w tle wysoce wydajny (czytaj: minimalnie obciążający zasoby komputera) kodek Titanium opracowany przez Microsoft Research. Po kilku wstępnych testach muszę przyznać, że końcowa jakość tak przygotowanych materiałów jest więcej niż zadowalająca. Dodatkowo w trakcie nagrania możliwe jest przechwycenie dźwięku oraz obrazu z kamery, który zostanie później automatycznie zmontowany na etapie postprocessingu:

image

image

Intensywnie rozwija się implementacja Smooth Streaming, pojawiło się długo oczekiwane wsparcie dla dźwięku wielokanałowego, nowe szablony odtwarzaczy korzystające z Silverlight 3, tradycyjnie już poprawiono wydajność… Osobiście żałuję tylko, że nie udało się “upchnąć” jeszcze dwóch elementów – zabezpieczania materiałów wyjściowych z wykorzystaniem mechanizmów platformy PlayReady oraz ogłoszonego kilka miesięcy temu scenariusza Smooth Streaming Live. Cóż, pozostaje czekać przynajmniej do najbliższego service pack’a lub skorzystać z dostępnych już na rynku rozwiązań sprzętowych.

PS. Przy okazji usunięto też najbardziej denerwujący mnie babol w interfejsie – wszystkie zaawansowane opcje, ukrywające się do tej pory pod magiczną, nic nieznaczącą kropką, symbolizowane są od tej pory przez estetyczny trybik.image Uff…:)