sztuka rozbijania murów

Tak właśnie definiuję słowo “UX”. Dobry projektant interfejsu to człowiek, który nie boi się rewolucji, mając jednocześnie świadomość, że jego praca z założenia jest procesem przyrostowym, w którym dziedzictwo przeszłości stanowi istotny czynnik warunkujący dalszy rozwój produktów. Takie życie na krawędzi potrafi dawać satysfakcję, czego doświadczyłem niedawno czytając o projekcie, który niejawnie pokazuje, że ogromna inwestycja, którą dla Microsoft była rezygnacja w Office z klasycznych menu na rzecz wstążki, okazała się krokiem w dobrym kierunku.

Mowa o projekcie “renesans”, czyli inicjatywie twórców OpenOffice zmierzającej do gruntowej przebudowy wyglądu tego pakietu aplikacji. Posypując głowę popiołem, stwierdzają we wstępie, że “dotychczasowi użytkownicy OO narzekają na niewygodne i przestarzałe UI, które skutecznie ukrywa funkcjonalność produktu pod przeładowanymi toolbarami i słabą strukturą menu”.

Cóż, jeszcze 3 lata temu menu było jednym z filarów aplikacji okienkowych. Archetypem, bez którego nie mogła się obyć żadna aplikacja biznesowa. Obecna sytuacja przypomina trochę wielką migrację aplikacji DOS do Windows w drugiej połowie lat 90. Tym razem na stosie płoną zaakceptowane i szeroko uznane standardy, na horyzoncie zaś jawi się nowa generacja produktów, niekoniecznie bazujących na znanych od lat regułach, ale ułatwiających sprawniejszą pracę i dających większą satysfakcję swoim użytkownikom. To z jednej strony wielka szansa na skok generacyjny dla wszystkich producentów oprogramowania, z drugiej okazja do zaangażowania projektantów, skupiających się do tej pory w znacznej mierze na projektach okołointernetowych. W końcu XAML wygląda z daleka prawie jak HTML :)