poprzeczka, a nie sufit

Spędzając dzisiejszy wieczór na rzeszowskim XRAiiu (swoją drogą polecam tę bardzo zacną inicjatywę) i prowadząc rozmowę z Dominikiem Kaznowskim, usłyszałem następujące zdanie: “Jeśli Microsoftowi nie podoba się sukces iPhone’a, niech po prostu zrobi lepszy telefon”. Bach! To kwintesencja różnic w podejściu do rynku, które prezentujemy my oraz Apple. Świetnie pokazuje to odważny (choć nie jestem pewien, czy rozważny?) wpis Artura Żarskiego, który w ramach żartu opublikował listę argumentów przeciwko kultowemu dla wielu telefonowi. Z jednej strony racjonalne uwagi użytkowe, z drugiej burza emocji w komentarzach. Świetnie ilustruje to tezę z ust eksperta, którą usłyszałem również dzisiejszego wieczora: większość klientów nie koncentruje się na cechach funkcjonalnych, skupiając się na uczuciach, które produkt w nich wywołuje. To dokładne zaprzeczenie naszej wieloletniej tradycji – jako firma inżynierska skupialiśmy się na przekazie racjonalnym, komunikacja na poziomie emocji mocno wciąż kuleje. Co ciekawe większość aktualnie rozwijanych produktów, w tym najbardziej podstawowe jak Windows i Office, projektowana jest (w sensie interfejsu) z myślą o wrażeniach użytkowników. Brakuje tylko tej kropki nad i czyli opakowania marketingowego.

Z drugiej strony dotarł do mnie ostatnio następujący komentarz: “Jestem bardzo ciekaw co z Azure wyniknie. Jak dużo uda mu sie zmienić. Ja jak na razie pozostaje przy tym czego używam obecnie a po Azure sięgnę, jak awansuje z kategorii “alternatywa dla tego czego używasz obecnie” do kategorii “rewolucja - ten produkt nie ma sobie równych”.” Muszę przyznać, że to zupełnie szczere i spontaniczne wyznanie mocno zmieniło mój punkt widzenia – jak widać najwyższy czas zmienić rolę i zamiast sięgać do poprzeczki należy innym wyznaczać jej wysokość.