[PL] Ekologia po polsku :)

Trochę spoza głównego nurtu natomiast, aż się podzielę wrażeniami. Panie w moim lokalnym sklepie spożywczym, dzisiaj na koniec dnia, poprawiły mi humor, a raczej rozbawiły zmęczonego człowieka.

Tło:
Od jakiegoś czasu, jak w swoim osiedlowym sklepiku robię zakupy, panie sprzedawczyni z upierdliwością czasem nieprzyjemnej pani sprzedawczyni z lat komuny pytają mnie się, czy chcę reklamówkę na swoje zakupy. Nie bardzo rozumiałem pytanie. Bo jak mówiłem, że plastikowej nie chcę, ale zrywkę bardzo chetnie, to mi pakowały zakupy i patrzyły na mnie dziwnie. Pracując dla korporacji dla poprawienia humoru wymyśliłem sobie "korporacyjne" wytłumaczenie dla tej sprawy.
Panie na swoim scorecardzie mają wiele pozycji do zapełnienia. Wszystko na koniec pewnego okresu ma być na zielono. Sprzedaż chleba, piwa, papieru toaletowego już zrobiły, wiszą im tylko te nieszczęsne reklamówki, więc z kapryśnym grymasem próbują je w nietypowy sposób wrzucić "w rynek" :)

Okazuje się, że historia jest trochę bardziej skomplikowana.

Dzisiejsza sytuacja:
Idę do sklepu, taszczę w metalowym koszyku swoje zakupy, wykładam i pakuję sam.
Pani do mnie się pyta: Czy potrzebuję więcej reklamówek (gdy zaczałęm wkładać pierwsze rzeczy do wyżej wymienionej zrywki, a ona mi kolejne przedmioty nalicza na kasie).
Ja do niej: Nie wiem, jak skończę pakować to Pani powiem - z lekkim zdziwieniem.
Ona nalicza dalej ja dalej pakuję, biorę kolejną zrywkę a ona do mnie - Czy potrzebuje pan więcej reklamówek, bo one są płatne.
Ja: Jak to płatne? (z uśmiechem zdziwienia) Od kiedy?
Ona: Odkąd są ekologiczne - i wskazuje na niej pastelowo zielony, chemicznie wyglądający napis "Eko Torba", i dodaje: D
ziesięć groszy sztuka, doliczyć Panu? Ja już z pełnym rozbawieniem: No wie Pani, jakoś te zakupy muszę donieść do domu.
Zapłaciłem i tylko dodałem - No teraz to przynajmniej wiem dlaczego od jakiegoś czasu przy płaceniu uporczywie Panie pytają czy ktoś chce reklamówkę.
Znów spojrzała na mnie dziwnie :)

Komentarz:
Może jestem z innej bajki. Generalnie nie jestem jakiś strasznie anty-ekologiczny, nie uważam siebie też za bardzo świadomego ekologicznie (może stąd zdziwienie), ale w przypadku takiego towaru, ekologiczny rozumiem jako reużywalny lub łatwo zniszczalny bez większych konsekwencji dla środowiska.
W przypadku toreb zakupowych rozumiem szmaciane, materiałowe, papierowe torby. Ale zwykła zrywka, która wygląda jak "nie da sie mnie użyć ponownie i nie wyglądam jakbym wyrzucona na ziemie rozpuściła się w ciągu roku" jest dla mnie lekką hipokryzją albo nie znam się na chemii i nie doceniam jak daleko do przodu poszła.
Dziesięć groszy mnie zupełnie nie boli, nie wiem czy kogokolwiek jeszcze natomiast zasady nie rozumiem i frywolnie nazwałem ją: ekologią po polsku :)

Technorati Tagi: Polish posts,babbling