[PL] Wojna o Open XML - continued. PKN to umie zagrać ;)

Tak mnie naszło na pewne przemyślenie. Przeczytałem sobie na blogu Pawła Krawczyka wpis o dzwięcznym tytule "Wojna z MS OpenXml".
Przeczytałem artykuł oraz wszystkie komentarze, które na dany moment się tam pojawiły. Temat jest na tyle gorący dla komentatorów, że pewnie ze strona komentarzy w tzw. międzyczasie już doszła.

Przyznam, że dwa przemyślenia jakie mam po tej lekturze to:
1) Super zawód wybrałem, bo nawet w obrębie bardzo inżynierskim na każdym kroku przewijają się mocno religijne dyskusje i niemalże z filozoficznym kunsztem retorycznym można przejść z tematu czy definicja samochodu to 4 koła, podwozie, nadwozie, itd. na temat: mój standardowy samochód jeszcze szybszy od twojego niestandardowego niesamochodu i nie masz prawa go nazwać samochodem bo jest cabrio-mfibią wyprodukowaną w Chinach, a Chin nie lubimy.
Jeśli miałbym to podsumować jednym zdaniem, cały czas niepodzielnie fascynuje mnie siła marki jaką mają produkty i firmy w branży IT.

Ludzie potrafią wchodzić aż w takie dywagacje rzadko kiedy wykraczające poza prostą demagogię i propagandę (nawet mając bardzo słuszne i szczere intencje w kontekście własnego świata).
Ciekaw jestem anarchistycznie wyglądałby świat gdybym coś takiego widział na każdym kroku w przypadku Pepsi vs Coca Cola, Snikers vs. Mars. Chevrolet czy Ford, itd. Jestem w stanie sobie wyobrazić koszmar, gdy ktoś wyciąga z automatu puszkę z colą i grupa ludzi go probuje zlinczować tylko dlatego, że ma własny smak i myśli inaczej :)

2) Bardzo ciekawą decyzję podjął PKN oddając możliwość opinii (na temat, który zapewne poruszył autora i komentatorów do ostrej dyskusji) pod pieniek społecznej akcji "co myślisz".
Zupełnie nie atakuję demokratycznego wręcz prawa wypowiedzenia się jednak po lekturze, o której właśnie wspomniałem przyznaje, że w tak otwartej dyskusji bardzo trudno zachować merytoryczność.
Autor i niektórzy komentatorzy próbowali się w tych ramkach zmieścić. Wydzwięk całości jednak, jak się tak poświeci 30 minut na przeczytanie tych wszystkich wypowiedzi, jest taki jakby jedna osoba stanęła w okopie z trzema magazynkami do karabinu, koszem granatów i scyzorykiem przed armią przeciwników przewalających się nad szańcem do momentu w którym albo wroga zabiją albo się podda bezwarunkowo zmieniać wiarę, narodowość i wszelkie oznaki tego, że kiedyś śmiał myśleć inaczej.
---

Sam nie przeczytałem tych pięciu czy sześciu tysięcy stron specyfikacji Open Xml, współczuje osobom, które musiały i muszą taką lekturę przerobić. Wierzę, że to nielada wyzwanie. Odnoszę wrażenie, że tym głośniejsi są niektórzy rozmówcy im mniej mają wyobrażenia jak taki dokument może wyglądać i z czym się może wiązać jakiekolwiek merytoryczne do niego podejście. Oddając głos oraz odrobinę odpowiedzialności społeczeństwu PKN w kontekście samej wielkości wiedzy, którą trzeba przerobić jest dla mnie szaleństwem na naprawdę dobrą miarę tej religijności, o której wspomniałęm na początku.

Przyznam szczerze jako osoba prywatna mało mam pojęcia jak działa standaryzacja. Jakie są wyznaczniki poprawności w kontekście definicji standardu definiowanego przez to czy inne ciało. Jak wygląda sprawa patentów jeszcze mniej mnie interesuje. Wydaje mi się, że jestem osobą nie głupią ale realistycznie wątpie abym w swym życiu stworzył coś co chciałbym opatentować, a jeśli nawet będę tak unikalny w swojej kreatywności i zmyślności napewno posłużyłbym się do tego prawnikiem obeznanym w dziedzinie.

Rzucanie w eter pytania (w skrócie) "czy format Open Xml łamie patenty"? i jak dołączę do tego potencjalną odpowiedź w ramach cytatu z bloga Pawła Krawczyka ala "walczymy z monopolem, wszystko było by okay, gdyby nie MS proponował ten standard" jako jedna z odpowiedzi to istny dowód, że z merytorycznym rozważaniem ma to wszystko niewiele wspólnego a z precyzyjną (wręcz inżynieryjną) odpowiedzialnością PKN to już wogóle.

Jeśli by (w tą czy inną stronę zdefiniowana) opinia miała mięć główny wpływ na to w jaki sposób są podejmowane decyzje dotyczące norm w Polsce to uznałbym, żę panom od norm też sie nie chce przeczytać 5000 stron i odwalają fuszerkę.
-
Jak już wspomniałem, nie znam się na procesach standardyzacyjnych, ale logicznie podchodząc do tematu wydaje mi się, że jakiś proces za tą standaryzacją się kryje. Jeśli w ramach tego procesu jest sprawdzenie czy otwarty standard nie kryje w sobie jakichkolwiek problemów patentowych to sam zadałbym to pytanie prawnikom a nie zwykłym ludziom, których na dobrą sprawę nie powinno to obchodzić. Chyba, że chodzi o kwestię WIARY. Z RELIGIĄ trudno jest wygrać podając tylko argumenty logiczne i merytoryczne uciekając od wiary.